Kalendarz
pn |
wt |
sr |
cz |
pt |
so |
nd |
31 |
01 |
02 |
03
|
04
|
05
|
06
|
07
|
08 |
09 |
10 |
11 |
12 |
13 |
14 |
15 |
16 |
17 |
18 |
19 |
20 |
21 |
22 |
23 |
24 |
25 |
26 |
27 |
28 |
29 |
30 |
31 |
01 |
02 |
03 |
Najnowsze wpisy, strona 13
NIE no nie ma głupich wyluzowałam sie...jak cholera sie wyluzowałam. Wracajac z pracy zbierałam mysli i układałam je w głowie, zeby napisać tutaj cokolwiek, ale wszystko to uleciało jak zajrzałam na komentarze poprzedniej notki. I to właśnie mnie natchnęło, znaczy najpierw doprowadziło do bólu mięśni brzucha i wypieków na twarzy, a dopiero później natchnęło. Pierwsza sprawa jaką pragnę się podzielić a właściwie oznajmić to ja wcale nie jestem taka fajna jak wszyscy myslicie (specjalne pozdrowienia dla Iluzji.... :)) Jestem na prawdę bardzo mile zaskoczona, że ktoś tu w ogóle przychodzi, nie wspominajac juz o wielkich osobistościach poratalu, których nie wymienie poniważ ktoś mógłby się poczuć urażony lub pominięty, a które (te osobistości) 'blogują' tutaj na prawdę baaaaardzo długo :D Miło mi i dziękóweczka :) Acha no i oczywiscie polecam się na przyszłosć. Druga sprawa to małe wybrzuszenie z mojej strony - pierwsze powazniejsze, ale nie ostatnie, zapewniam. Otóż jestem osobą, ktora jakis czas temu bywała tu bardzo często i miała bloga, po przez ktorego poznała wielu ludzi, z niektórymi do tej pory utrzymuję kontakt. Ale ja nie o tym chciałam. Kiedyś było tutaj tak, że notki pojawiały się i znikały w mgnieniu oka, codziennie było tysiace nowych blogów, aż człowiekowi czasami cisnienie podskakiwało. Moment, bo chyba zgubiłam wontek. Chyba nie chciałam opisywać przeszłosci portalu wg her-soul... Hm...właściwie to zamierzałam napisać, ze właśnie podczas tamtego czasu było tu całe mnóstwo bardzo 'kontrowersyjnych' ludzi i komentarzy. Ludzie byli bardzo wyraziści i nie wszyscy sobie powtarzali '3maj sie', 'jestem z tobą', 'będzie dobrze' itp. Sama wielokrotnie czytałam komentarze typu 'przestań pieprzyć głupoty bo zwymiotuje'. I chyba raczej nikt nie brał tego za mocno do siebie, bynajmniej ja. Bo trzeba mieć do siebie dystans i czasami spojrzeć na siebie z boku. Ja czyli ówczesna her-soul siedze przed kompem pisze notke zalewajac się łzami i lamentując jaka to ja jestem nieszczęśliwa. Przychodzi normalny i pisze 'kurwa mać, za moment nie wytrzymam, przestań pierdolić :)' Ja to czytam i mówie kurwa mać, dosyć tego lamentowania, bo po co to. Rozumiesz Iluzja... ? Troche dystansu dziewczyno. Na koniec pragnę dodać, że troche tu nudą wieje czasami i dlatego, niejednokrotnie z premedytacją piszę rzeczy niepochlebne tudzież ostrzejsze w swoich komentarzach, bo chce was zmusić do pobudki. Poza tym nie przepadam za tym, żeby 24 godziny na dobe było cukierkowo. No i oczywiście czasami piszemy takie głupoty, ze po prostu niesposób nie nazwać ich po imieniu. Tak. Dobrze przeczytałaś Iluzjo...., piszeMY, ja też, w końcu jestem tylko lekko przeterminowaną nastolatką... Buziaki :*
Przyjemnie mi jest kiedy rano budzi mnie deszcz. Nie wiem dlaczego, może dlatego, ze deszcz w jakis sposób wpisuje się w krajobraz jesieni, a przecież ja tak kocham jesień. To moja ulubiona pora roku, bo właśnie jesienią najlepiej mi się myśli :) Ale wróćmy do dziś. Niedziela to przyjemny dzień, można zjeść śniadanie w piżamach. Nie trzeba zrywać się na nogi tuż po przebudzeniu, tym bardziej, że ja wręcz uwielbiam poleżeć sobie dłuższą chwilę, kiedy otworze oczy. Pogoda też jest sprzyjajaca, bo jak już wspomniałam lubię deszcz. Wtedy moim nejlepszym przyjacielem są moje czekoladowe, miękkie dresy i kubek ciepłej, słodkiej herbaty z cytryną... Do tego wszystkiego sprawy z S. układaja się coraz lepiej. Powoli chyba na prawdę odzyskuję spokój, nie zadręczam się drobnostkami i zaczynam cieszyc się z tego co mam. Lubię go, zawsze potrafi mnie rozśmieszyć, a kiedy jest mi źle, jego ramiona są idealnym lekarstwem... Doszłam do wniosku, ze nie chciałabym urywać tej znajomości, chyba za bardzo był mi bliski, żebym teraz tak po prostu pozwoliła mu odejść. Nie chce wracać, bo jeszcze nie dojrzałam, z perspektywy czasu dochodzę do wniosku, ze zdecydowanie za wczesnie zaczelismy udawać dorosłych i bawić się w małżeństwo. Może kiedyś, jak dojrzejemy to rzeczywiście będziemy chcieli do siebie wrócić... A może spotkam kogoś kto będzie mi bardziej odpowiadał. Dużo jest 'może', ale jeszcze więcej czasu przed nami. Najwazniejsze teraz jest to, ze dzis jest mi dobrze, błogo. Dzis jest mi zwyczajnie i poprostu przyjemnie. I tego się trzymajmy :)
Tak myśle, że to dobre określenie ówczesnego stanu rzeczy, ale o tym zaraz. Dziś mialam udany dzień. Najpierw godzina w empiku, która oczywiście zaowocowała dwiema książkami :D Później galeria centrum, z której wyszłam z dwiema torebkami - jedna dla mnie druga dla mamusi, po równo, zeby nie było. Kocham torebki!!! Następnie kino i 'Sztuka rozstania' - temat bliski memu sercu. Na koniec telefon - dzwonił S. Miło było go usłyszeć i tu właśnie pojawia się ewolucja... Codziennie mam inne myśli, odczucia wirują w mojej duszy i żadne nie chce przodować... Dziś rano poczułam, ze mi go brakuje i ze brakuje mi nie tyle chłopaka, czyt. tulenia, całowania i całej tej damsko - męskiej otoczki, ale jego czyt. osoby. Nie zdawałam sobie sprawy z tego, że był chyba najbliższą mi osobą przez ostatni czas... I teraz kiedy jest mi źle i to w dodatku przez niego, to właśnie o ironio z nim chciałabym pogadać i się zobaczyć. To chyba coś na zasadzie przyjaźni... Chyba zawsze miałam w nim sparcie i kiedy coś sie nie udawało on był pierwszą osobą która wiedziała. Kiedy to zrozumiałam cała złość odeszła, nic nie zostało z burzy wściekłości. Nie wiem czy jutro znowu nie oszaleje ze złości, że on może właśnie teraz jest jakąś inną dziewczyną, ale wiem co teraz myśle... O nic nie mam żalu, bo przecież jak sie rozstaliśmy to mógl robić co chce, niezależnie od tego, że ja płakałm, tęskniłam i myślałam o nim tuż przed zaśnięciem i zaraz po przebudzeniu... Wiem, że nie chce wracać i nie chce mieć pretensji o to czy o tamto. Niech żyje jak chce i z kim chce. Owszem na razie wole nie znać szczegółów i nie chce wiedzieć czy kogoś ma i kim ona jest, bo to jest jeszcze zbyt głęboko we mnie. Ale wierze w to, że kiedyś mi przejdzie nawet to z dna mojej duszy - uleci gdzieś w niebo. To co było jest nasze, nikt i nic tego nie zmieni. Kiedy wracałam z tych zakupów i kina, pomyślałam, że bardzo duzo nauczył mnie S. Także to rozstanie było w pewnym sensie konstruktywne, obok wszystkich tych boleści i żalów oczywiście...:) To co najbardziej utkwiło mi w pamięci, to to co za każdym razem kiedy ja robiłam o coś wyrzuty i strzelałam fochy powarzał mi S. ' Ty jesteś inna a ja inny, dlatego moja miłość jest inna'. Może to dziwne, ze wcześniej tego nie rozumiałam, bo przecież to oczywiste, ze każdy jest inny...Ja jednak zrozumiałam to, że jego miłość jest inna, dopiero kiedy on sam mi to uświadomił. To jedno z cenniejszych zdań jakie wypowiedzial w moją stronę, dziękuje S. - na prawdę fajny z Ciebie facet, wiesz co ze mnie też jest czasem fajna dziewczyna, szkoda tylko, ze pasujemy do siebie jak cukier do soli. I wybacz, ale to ja jestem cukrem :P
Wracałam dzisiaj sama z pracy, deszcze troche kropił... Lubie taką pogodę, bo nastraja mnie tak jakoś specyficznie. Chociaż czuję sie troche nijak, taka wyzuta z energii. Przypuszczam, że po nocy ów stan odejdzie w zapomnienie. Jutro chyba będe miała ciężki dzień, ale lubie takie dni - caly dzień na zakopach :D Tylko toche się będe musiała nachodzić. Wybieram się również do kina. Nie chce pisać, ze do tej pory chodziłam na zakupy z S. i że do kina tez z nim chodziłam. Myśle, zdecydowanie za duzo myśle, ale widze też duze postępy. Nie chce wrócić, a to już jest jakiś konkret. Czuje się troche samotna, to pewnie normalne, ale i tak niezbyt przyjemne. Kiedyś lubiłam swoją samotność, może nawet specjlanie sie troche izilowałam, ale teraz, troche mnie to męczy. Teraz pora na jakieś pozytywy. Dziś w pracy usmiechnął się do mnie największy przystojniak z całej conajmniej 50 osób która tam pracuje :D Podoba mi się, tylko jest troche straszy, może mieć z jakieś 30 lat, może nawet ciut więcej, ale jest really hot :) To dobrze, że zaczynam zauważać takie rzeczy, to chyba znak, ze wracam :D Notka o wszystkim i o niczym tak jak cały ten dzień. Jeszcze tylko westchne na koniec...ehh....
Cały dzień noszę się z zamiarem napisania notki tutaj, ale zwyczajnie nie mam czasu. Nawet teraz powinnam już dawno spać bo jutro budzik znowu zadzwoni o 5:05, ale postanowiłam, że jeszcze coś tu skrobne. Tylko, że sama nie wiem co... Miało być o tym, że sie odkochałam w jedenj minucie kiedy dowiedziałam się jakim On jest draniem, że już spał z inną dziewczyną, że już z kimś kręci i że jestem bliska nienawiści a już na pewno wściekłości. Skasowałam jego numer telefonu, ostatnie zdjęcia, smsy.... Od wczoraj brzuch mi się zaciska ze złości, czy nerwów już sama nie weim, tym czasem On akurat dzisiaj musiał zadzwonić, ot tak pogadać. Nie wiedział, tylko, że rozmawiałam z jego przyjacielem i że wiem to co wiem. Tak myślałam, podejrzewałam, że juz kogoś ma, ale musiałam się upewnić, dostać wreszcie takiego kopa, ze w końcu mogłabym się otrzepać i w końcu zacząć iść do przodu. Zadzwonił... Nie wcale nie wymiękłam, juz mu nie ufam, nie wierze w jego kocham, tęsknie.... Zawiodłam się, mój świat, ehh... szkoda gadać. Jestem idealistką, juz nic na to nie poradze, może życie to jakoś zweryfikuje, ale do tego trzeba czasu. A jak to jest kiedy młoda, naiwna romantyczna zbyt ufna i niezwykle wrażliwa osoba przeżywa pierwszy w życiu zawód miłosny...? Nie polecam...