Archiwum wrzesień 2006


wrz 23 2006 Beznadziejne życie moje i mojej duszy....:)...
Komentarze: 8

Dziwnie... Narobiło się bałaganu w moim życiu i głowie. Pije, mam obecnie alkoholowy ciąg... Od zeszłej soboty nie piłam wódki tylko w niedziele, a tak to codziennie. Tak wiem, że ejstem abstynentem, znaczy sie byłam...  Tak samo chyba jakoś wyszło, dzis tez mam ochote sie powiem brzydko ;najebać' i zalać swpje smutki w alkoholu... Wiem może to i nienajlepsze rozwiązanie, ale nie mam innego.

Wszyscy sie do mnie czepiają, o wszystko. W internacie o imprezy, których czasami nawet nie ma, w domu, że późno wracam, znajomi o to, że sie focham... A ja pierdole - moje życie jest ostatnio takie beznadziejnie. Cały tydzień imprezy, clubing do późnych godzin wieczornych... Piecie wódki na ławce w parku.... S. brak mi słów. Nie moge już nawet poraqdzic sobie z tym, że on istnieje. Najchętniej zapomniałabym o tym, że jest gdzieś. Wkurwił mnie tak cholernie, po tym naszym spotkaniu, że szkoda gadać. M. jeszcze gorzej... Widziałam sie z nim po tmatym 'pieszczeniu' - ale było nam obojgu głupio na maxa. Piliśmy wódke, ale trzymałam chyba jakiś dystans, poza tym była jeszcze z nami jego była dziewczyna, wiec może dlatego. Za to na drugi dzień, to znaczy wczoraj znau skończyło sie obściskiwaniem w parku, u mnie na klatce schodowej. Boże jak on dobrze całuje. Gdybysmy jeszcze potrafili potraktować to wszystko z humorem, a nie zachowywać sie jak dzieci w gimnazjum to w ogóle było by super. A tak zmuła na trzeźwo - ostro. A teraz własnie wybieram sie na disco, ale oczywiście wcześniej wódka w parku...  Nie wiem czy M. będize, nie wiem nawet czy bym tego chciała. Szok.

Ale chce sie w końcu zakochać. Mimo wszystko.

No to ide....

her-soul : :
wrz 19 2006 Wypieszczona...:)
Komentarze: 12

Hm...tylko dwa dni mnie tu nie byo a tyle sie wydarzyo, tyle emocji... Otóż tego wieczorku kiedy pisalam list do S. bylam umówiona ze znajomymi na disco :) Ale ten list tak mnie rożali, że bylo mi tak cholernie smutno, ciężko i źle, że to musialo miec swoje skutki w moim późniejszym zachowaniu... Kara obchodzila swoje urodziny, postawila alkohol, a ja powiedzialam, ze dzisiaj to nawet ja sie z nimi napije. Wszyscy postawili na mnie oczy, ale tylko sie ucieszyli, to w końcu taki rzadki widok :P Nie musialo minąć zbyt wiele czasu, ażebym byla upojona tą przeroczystą substancją. Byl z nami również M. - kolega jeszcze od zerówki, zresztą pierwsza milość wlasnie w owej zerówce :P Tak mi sie z nim dobrze tańczylo, że nawet nie przypuszaczam co sie może wydarzyć. M. pocalowal mnie w usta podczas wolniejszej piosenki... Nie protestowalam. Bylo mi tak dobrze. Pozniej zaczeliśmy sie calować po francusku i bylo mi jeszcze lepiej. Odwzajemnialam jego pocalunki i czulam blogość w ciele. Razem wracalismy z owej dyskoteki - w objęciach przy niezobowiązującej rozmowie. Bardzo sympatycznie. M. odprowadzil mnie pod samą klatke, póżniej nawet wszedl ze mna do klatki. Obejmowal mnie, aż w końcu znowu pocalowal... Zapytalam dlaczego tyle zwlekal z tym pocalunkiem, tylko spojrzal na mnie lekko sie usmiechnąl....i....bylo mi tak dobrze.... Calowal mnie, pieścil tulil, dotykal, glaskal, mizial, gryzl - robil to wsztko czego tak bardzo brakowalo mi od czterech miesiecy. I robil to z taką czulością i namiętnością.... Rano wstalam taka wypieszczona i szczęśliwa. Nie, nie będe z M. bo to kolega - tak po prostu, ale nie żaluje tego co sie stalo, bo dalo mi to tyle przyjeności.... Myśle, ze gdyby nie alkohol nie odwazylabym sie, a tak.... Cudownie i blogo - tak dokladnie czuje sie kiedy ogarniają mnie wpsomnienia tej sobotniej nocy i prawie poranka...

 

Może kogoś zaskocze, bo samą siebie też zaskoczylam... Widzialam sie rownież z S. Pierwszy raz od może nawet dwóch miesięcy.... To bylo zupelnie przypadkowe spotkanie, nie zamierzam go opisywać, bo po co. Napisze tylko, że z nim równiez sie calowalam, tulilam, powiedzial, ze kocha, że zrobi wszystko.... Hm... dziwne to wszystko. Powiedzialam, że nie chce być dla niego wyrocznią, trzymać go za twarz i mówić to możesz a tego nie, kiwac paluszkiem jak mamusia. Nie chce myśleć za nas oboje, przecież jesteśmy dorośli, on też. Powiedzialam, że po tym jak potraktowal mnie po rozstaniu, że nie zlożyl mi życzeń, nie pomógl ze stancją, nie powinnam nawet patrzeć w jego strone, bo on na to nie zasluguje, ale jest zajebistym szczęściarzem i po prostu go kocham. Nadal, po tym wszystkim jest w moim sercu i duszy. Powiedzialam, jestem, niech to bedize dla Ciebie motywacją, to, ze moge być... Twoja... Zobaczymy co z tym zrobi. Powiedzial, żebysmy sie nie śpieszyli, że chce powoli odbudować moje zaufanie... Dziwne jest tylko to, że uśmiecham sie teraz sama do siebie na myśl....o...M....

 

her-soul : :
wrz 16 2006 list
Komentarze: 6

Witam...

Nie umiem sobie chyba z tym poradzić wiec postanowiłam że napisze do Ciebie list... W tle, zgłośników powoli sączy się muzyka...sistars 'skąd ja cie mam', no właśnie a ja Ciebie już nie mam. Cztery miesiace, to dużo czy mało by przestać myśleć, tesknić...kochać? Jak dla mnie chyba za mało. Wiesz S. skasowałam Twój nr telefonu, zeby mnie nie korciło... Od jakiegoś tygodnia mam chęć zazdzwonić spotkać się wszystko odplątać....na szczęście albo nieszczęście nigdy nie znałam go na pamięć. A dlaczego teraz pisze...? Dobre pytanie. Chyba chciałąbym żebyś wiedział, jak bardzo za Tobą tęsknie, jak jest mi źle... Całe moje ciało, każda jego komórka, całe metry kwadratowe skóry, opuszki palców, nawet włosy, wszystko tęskni za Twoim ciepłym dotykiem, A dusza...dusza chyba cierpi najbardziej. Czuje taką wielką czarną pustke która rozrywa mnie od środka. Ja niczego sobie nie wmawiam. Nawet chce sie zakochać. Wiesz jest taki K. z którym mi sie tak cudownie tańczy, nawet z Tobą mi sie tak dobrze nie tanczyło...ale.... Teśknie S. Boli mnie to, że Ty masz to gdzieś, że tak latwo sie z tym pogodziłeś, może w ogóle nie musiałeś się godzić i pewnie teraz jest ci lepiej. Dobrze wiec :) Nie będe zmorą byłej dziewczyny i chociaż chciałabym utrzymywać z Tobą 'jakiś' kontakt, bo po tym 2,5 roku na prawde zdażyłam Cie polubić to nie będe szukać konatku. Może to nie Ty jesteś 'tym moim jednym jedynym' i dopiero przede mną ta wielka wspaniala miłość życia, tylko jakoś tak na razie w to mało wierze. Czasami boję się, co będize gdy pewnego razu obudzę sie rano, Ciebie przy mnie nie będzie i zdam sobie sprawde z tego, że nie walczyłam i jestem teraz sama.... Nie boję sie samotności...boję się tylko poranków bez Ciebie....

(jak na razie) Twoja Ola

her-soul : :
wrz 15 2006 po męsku :>
Komentarze: 4

Właśnie wróciłam do domu. byłam z koleżankami na pizzy i ogólnie 'oblewałyśmy' urodziny jednej z nich. Było miło no i oczywiście jak to z nimi kupa smiechu, aż gardło boli :) A propos urodzin... myślałam, że moje będą gorsze niż były. Od rana byłam pozytywnie zaskoczona ile ludzi pamiętało o życzeniach. Że nie wspomne o treści życzeń. To chyba pierwsze urodziny, których wspomnienie będę wiązała z pięknymi życzeniami właśnie dla mnie i specjalnie dla mnie. Nic typu 'wszystkiego (i niczego)'. Oczywiscie tak jak podejrzewałam S. zapomniał, przecież ma już nowe życie, nie musi już pamiętać o moich urodzinach... Tęsknie, łapie się na tym że mśle o nim. Różne bywają wtedy moje uczucia, raz z żalem wspominam jego dłonie, usta, ramiona innym razem z ciepłem w sercu myśle o jego poczuciu humoru i spontanicznych przejawach romantyzmu i 'słodkości'... Powiem jeszcze w tajemnicy, że wczoraj miałam sen erotyczny, obudziłam się podniecona. Wcale nie uważam tego za coś wstydliwego czy krępujacego :) Tylko nawet sny pokazują jak brakuje mi faceta. Fizycznie, psychicznie, jakkolwiek... Czasami mam tką chęć na namiętny pocałunek i zdecydowanie częsciej na to, żeby jakis miły i czuły chłopczyk mnie tulił i tulil i tulił...bo ja taka troche maskotka jestem, taki misiek co sie lubi przytulać.. Cholera no co to w ogóle za nota...ehh...i mózg nie pracuje jak należy przez te meskie braki w życiu :P

her-soul : :
wrz 14 2006 wieczornie
Komentarze: 9

Taaa...znowu w domku :) Tak tęskniłam za wielkomiejskim życiem...ale i tak ciesze sie, że znowu tu jestem tak tylko for a while ;) Kurde no co sie ze mną dzieje, tylko dwa zdania napisane a już użyte dwie uśmiechnięte mordki, fuuuuuu....:P A tak poważnie to przyjechałam tu spotkać się z całą stertą swoich znajomych, ale głownie to chyba tylko po to, żeby z K. się troche pobujać znaczy sie potańczyć na disco. No i co sie dowiedziałam? K. jest daleko daleko w szkole :( Nie będzie go na imprezie i sobie z nim nie potanćze... To jest jak na razie jedyny facet po rozstaniu z S., o którym myśle dość często i gęsto, a czasem to nawet namiętnie, o! Szkoda i to wielka, że się z nim nie spotkam, ale może za tydzień :D W końcu mam wizytę u ortodontki w następny piątek więc znowu sie tu pojawie. A tak poza tym, to życie dalej ucieka mi, gdzieś, między opuszkami palców... <zamyślna...nieco>

her-soul : :