Komentarze: 8
Dziwnie... Narobiło się bałaganu w moim życiu i głowie. Pije, mam obecnie alkoholowy ciąg... Od zeszłej soboty nie piłam wódki tylko w niedziele, a tak to codziennie. Tak wiem, że ejstem abstynentem, znaczy sie byłam... Tak samo chyba jakoś wyszło, dzis tez mam ochote sie powiem brzydko ;najebać' i zalać swpje smutki w alkoholu... Wiem może to i nienajlepsze rozwiązanie, ale nie mam innego.
Wszyscy sie do mnie czepiają, o wszystko. W internacie o imprezy, których czasami nawet nie ma, w domu, że późno wracam, znajomi o to, że sie focham... A ja pierdole - moje życie jest ostatnio takie beznadziejnie. Cały tydzień imprezy, clubing do późnych godzin wieczornych... Piecie wódki na ławce w parku.... S. brak mi słów. Nie moge już nawet poraqdzic sobie z tym, że on istnieje. Najchętniej zapomniałabym o tym, że jest gdzieś. Wkurwił mnie tak cholernie, po tym naszym spotkaniu, że szkoda gadać. M. jeszcze gorzej... Widziałam sie z nim po tmatym 'pieszczeniu' - ale było nam obojgu głupio na maxa. Piliśmy wódke, ale trzymałam chyba jakiś dystans, poza tym była jeszcze z nami jego była dziewczyna, wiec może dlatego. Za to na drugi dzień, to znaczy wczoraj znau skończyło sie obściskiwaniem w parku, u mnie na klatce schodowej. Boże jak on dobrze całuje. Gdybysmy jeszcze potrafili potraktować to wszystko z humorem, a nie zachowywać sie jak dzieci w gimnazjum to w ogóle było by super. A tak zmuła na trzeźwo - ostro. A teraz własnie wybieram sie na disco, ale oczywiście wcześniej wódka w parku... Nie wiem czy M. będize, nie wiem nawet czy bym tego chciała. Szok.
Ale chce sie w końcu zakochać. Mimo wszystko.
No to ide....