Najnowsze wpisy, strona 11


sie 17 2006 Wróciłam :)
Komentarze: 18
Zacznę od tego, ze pokój wyglada super ekstra amerykańsko, tylko przyznam otwarcie i szczerze, ze ten pomarań mógł być trochę cieplejszy i jaśniejszy, ale z żółtym nie wygląda tak źle, a i esy floresy też są tak jak sie niektórzy domagali :> Tylko, że już fabryczne a nie moje - kawelek tapety nic wielkiego :) Natury za dużo nie było bo pracy po pachy, ale przyznam szczerze, że mimo wszystko myślaam duzo na temat pewnej osoby... Cała 'historia' z K. zaczęła się przed moim wyjazdem do stolicy i miała tylko jedną odsłonę :) Mój brat zaprosił mnie do baru, do swoich znajomych i tam właśnie był K. Wypilismy kto co chciał i padło hasło dyskoteka :) Oczywiscie zostalo przyjęte. K. był trochę wstawiony, ja trzeźwiuteńka, ale to nic. On jest tak cholernie nieśmiały, że gdyby był trzeźwy bał by się do mnie podejść, a tak... Nie robilśmy niczego złego - tylko tańczylismy i to nawet nie wolne, ale takie pól na pól... I było po prostu bosko. Nie wiem cot en człowiek w sobie ma, że mi się tak podoba. Jest niewysoki, może równy ze mną, może ciut wyższy, wcale nie ejst super przystojny, ale za to taki sympatyczny i uroczy w tej swojej nieśmiałości. I tańczył ze mną jak facet, a nie jak ciota :P Czasami miałam nawet dreszcze. Mimo to nie przypuszczałam, że będe chciała go znów zobaczyc, a jednak. Wróciłam z Warszawy i nadarzyła się okazja. Moj brat zebrał wszystkich do gry w siatkówkę, a ja wzięłam tate i pojechaliśmy oglądać - tak rodzinnie i w ogóle. K. tam byl - tylko tym razem trzeźwy, nawet krępował się na mnie spojrzeć... Podoba mi się jak cholera :) Zobaczymy czy wybiore się na dyskoteke w sobote i czy on tam bedzie... Chciałabym...:)
her-soul : :
sie 15 2006 wyjazd.
Komentarze: 11
Własnie wróciłam z małego meczu siatkówki - grali znajomi mojego brata, totalna amatorka. Wpadłam tylko się spakować i jeszcze dzis jade na conajmniej dwa dni na wieś do dziatków. Obiecałam im, ze pomaluję im pokój i słowa dotrzymam :) Na tym meczu był...K... A tko to ejst...hm...pojadę na wieś, to sama zastanowie się kim dla mnie ejst K. Do zobaczenia :)
her-soul : :
sie 15 2006 Wczoraj
Komentarze: 11
Wieczór był udany, nawet bardzo. Tomasz nie spóźnił się a nawet byl jakies dwie munuty przed czasem - zaskoczył mnie :P Zaproponował plener, zgodziłam się mimo tego, ze było już około 20:30....Nie było zimno, wiec poszlismy do sklepu po coś do picia i udaliśmy się do parku :) Tomek nawijał od poczatku naszego spotkania i w sumie do ostatniej chwili, czyli do około pierwszej w nocy mieliśmy o czym gadać - pełny sukces. Nigdy tak długo z nim nie rozmawiałm. Tematy były najróżniejsze, ale chyba oboje rozmawialiśmy tak lekko. Tylko nogi mnie bolały od chodzenia bo wyszliśmy z parku i sapcerowaliśmy jeszcze dłuuuuuuuuuuuugo, później odpoczynek u mnie na ławce pzed blokiem i do domciu spać. Tomek jest specyficznym człowiekiem. Na koniec pogłaskał mnie po głowie i przytulił... Zrobiło mi się bardzo miło. Cieszę się, że zdecydowaliśmy się na ten 'spacer' i że go znaowu zobaczyłam. Myśle, ze keidy bedzie słyszał S., to znaczy jak tam sie kiedyś zdzwonią to powie mu, że na prawdę fajna za mnie laska :) To nie kokietreia, ani broń Boże próżność ( :D ) tylko nasze spotkanie zakończyło się właśnie takim akcentem. A mi pozostaje tylko nadzieja, ze może jak minie trochę więcej czasu to my - ja i S. też będizemy mogli spotkać się i porozmawiać ot tak... W końcu oni są przyjaciółmi a ja obje uwielbiam :)
her-soul : :
sie 14 2006 Spokojnie
Komentarze: 12
Siedze przed kompem...zastanawiam się dzisiaj wydarzyło - obok mnie ciepła owocowa herbata, lekko przesłodzona, wokół mnie dźwięk który przenika moją duszę - 'u r free' sistars... Widziałam sie dzisiaj z Arkiem - najlepszym kumplem. Miło go było znowu zobaczyć po tych trzech tygodniach. Lubie go bo jest jedną z niewielu osób, która na prawdę słyszy co do niego mówię. Poza tym chyba jest miedzy nami jakaś telepatyczna więź, tak sama nie wierze w takie rzeczy ale nie umiem wyjaśnić pewnych spraw inaczej niżeli przez telepatię. On zawsze daje jakiś 'znak' kiedy go potrzebuję. Z racji tego, ze uczymy się w zupełnie różnych miastach nasz kontakt jest mocno ograniczony... On jednak już pare razy napisał do mnie dokładnie takiego dnia kiedy stało się coś przygnębiającego dla mnie...:) To zupełnie nieziemskie i bardzo przyjemne. Dlategoteż wpadliśmy na szalony pomysł wyjazdu nad ukochane morze. Jest tylko jeden problem. Arek ma jakieś problemy z laptopem i nie wie ile będize kosztopwała naprawa, jeśli cholernie duzo to nie będize miał kasy na wyjazd... Pozostaje mi tylko liczyc na to, ze jednak uda nam się pojechać. A później oczywiście z rodziną w gory - to juz postanowione na bank. A za godzinę idę spotkać się z przyjacielem S. Zawsze zazdrościłam im siebie, tzn., tego, ze mają siebie. Zawsze marzyłam o takiej przyjaźni jaka między nimi jest - znają si jak łyse konie i mogą zawsze na siebie liczyć. Cieszę się na myśl o tym spotkaniu, bo bardzo lubię Tomka :)Herbata sie skończyła, wiec idę przygotować się do wyjścia... Czuję wewnętrzy spokoj - sama nie wiem czy to Arek, czy Tomasz czy może kubek ulubionej herbaty owocowej...
her-soul : :
sie 13 2006 home, sweet home.
Komentarze: 11
Tak właśnie, tak. Wróciłam do domku i dobrze mi z tym, chociaż nie potrwa to zbyt długo. We wtroek wybywam do dziadków malować pokój - podejrzewam, że troche mi to zajmie. Pod koniec tygodnia natomiast planuje zaprosic do siebie Sywietke - mojego zioma ze szkoły :) Czy ja coś wspominałam o morzu...? Tatuś oznajmił, ze w ostatni tydzierń wakacji jedziemy w góry :D Nie jestem wybredna - może być i tak. Dziś wieczorem wybieram się z Karolisią na jakiś soczek... Ciesze się, bo dawno sie nie widziałysmy. Napisłama również krtótką wiadomość tekstową do S. - 'cześć piękny co porabiasz w niedziele i co w ogóle u ciebie słychać. Ja zaraz ide z Karą na soczek, pozdrawiam'. Nie uzyskałam odpowiedzi. Mam pewne wyrzuty sumienia. Nie cchaiłabym być zmorą byłej dziewczyny i trochę obawiam się, że chcąc utrzymać kontakt moge mu troche przeszkadzać w 'układaniu na nowo życia'. Może kontakt sam się zakończy...zobaczymy. Hm...ostatnio mam ochotę na fajne duże buzi... Brakuje mi faceta czasami. Kiedy go miałam nawet nie zauważyłam keidy i jak dzieją się te wszystkie pocałunki i czułości - były tak oczywiste, że az niewidoczne po pewnym czasie. Teraz zauwazam ich brak. Codziennie patrze na zakochane pary z zazdroscią. To pewnie syndrom opuszczonej kobiety... Ostatnio doszłam do wniosku, że chyba obje, to znacz ja i S. nie zdawaliśmy sobie sprawy z tego, ze to sie akurat teraz skończy. Rozstawaliśmy się juz wcześniej. Myśle, ze traktowalismy to jakio pewnego rodzaju sprawdzenie siebie, odpoczynek od siebie i swoego rodzaju wygode. Ja jestem bardzo bardzo zazdrosna, a miałam wyjechać do włoch na dwa miesiące - pewnie oboje nie chcieliśmy sie denerwować, bo ja potrafie miec krzywe fazy, wiem wiem. I nagle poczułam jak z każdym dniem oddalamy się od siebie. Niby słyszymy się dosyć często, ale tak na prawde to ja kompletnie nie wiem co u niego... Dziwne jest takie urwanie... Na szczęście jest w tym wszystkim obok mnie pewna osoba. O ironio losu ta znajomość miała swój początek tutaj - na necie jakieś pięć lat temu. Konrad to osoba, która dzwoni do mnie codziennie i lżej mi się żyje ze świadomościa, ze jest. Poztanowiłam, ze się do niego wybiore w roku szkolnym, zaprosił mnie ostatnio, zresztą nie pierwszy raz :P Taaaaa...postanowiłam, że przez ten rok zrobie wiele tzw. 'szalonych' rzeczy, życzcie mi pomyślnych wiatrów... Pozdroofka all ;)
her-soul : :