Archiwum 13 sierpnia 2006


sie 13 2006 home, sweet home.
Komentarze: 11
Tak właśnie, tak. Wróciłam do domku i dobrze mi z tym, chociaż nie potrwa to zbyt długo. We wtroek wybywam do dziadków malować pokój - podejrzewam, że troche mi to zajmie. Pod koniec tygodnia natomiast planuje zaprosic do siebie Sywietke - mojego zioma ze szkoły :) Czy ja coś wspominałam o morzu...? Tatuś oznajmił, ze w ostatni tydzierń wakacji jedziemy w góry :D Nie jestem wybredna - może być i tak. Dziś wieczorem wybieram się z Karolisią na jakiś soczek... Ciesze się, bo dawno sie nie widziałysmy. Napisłama również krtótką wiadomość tekstową do S. - 'cześć piękny co porabiasz w niedziele i co w ogóle u ciebie słychać. Ja zaraz ide z Karą na soczek, pozdrawiam'. Nie uzyskałam odpowiedzi. Mam pewne wyrzuty sumienia. Nie cchaiłabym być zmorą byłej dziewczyny i trochę obawiam się, że chcąc utrzymać kontakt moge mu troche przeszkadzać w 'układaniu na nowo życia'. Może kontakt sam się zakończy...zobaczymy. Hm...ostatnio mam ochotę na fajne duże buzi... Brakuje mi faceta czasami. Kiedy go miałam nawet nie zauważyłam keidy i jak dzieją się te wszystkie pocałunki i czułości - były tak oczywiste, że az niewidoczne po pewnym czasie. Teraz zauwazam ich brak. Codziennie patrze na zakochane pary z zazdroscią. To pewnie syndrom opuszczonej kobiety... Ostatnio doszłam do wniosku, że chyba obje, to znacz ja i S. nie zdawaliśmy sobie sprawy z tego, ze to sie akurat teraz skończy. Rozstawaliśmy się juz wcześniej. Myśle, ze traktowalismy to jakio pewnego rodzaju sprawdzenie siebie, odpoczynek od siebie i swoego rodzaju wygode. Ja jestem bardzo bardzo zazdrosna, a miałam wyjechać do włoch na dwa miesiące - pewnie oboje nie chcieliśmy sie denerwować, bo ja potrafie miec krzywe fazy, wiem wiem. I nagle poczułam jak z każdym dniem oddalamy się od siebie. Niby słyszymy się dosyć często, ale tak na prawde to ja kompletnie nie wiem co u niego... Dziwne jest takie urwanie... Na szczęście jest w tym wszystkim obok mnie pewna osoba. O ironio losu ta znajomość miała swój początek tutaj - na necie jakieś pięć lat temu. Konrad to osoba, która dzwoni do mnie codziennie i lżej mi się żyje ze świadomościa, ze jest. Poztanowiłam, ze się do niego wybiore w roku szkolnym, zaprosił mnie ostatnio, zresztą nie pierwszy raz :P Taaaaa...postanowiłam, że przez ten rok zrobie wiele tzw. 'szalonych' rzeczy, życzcie mi pomyślnych wiatrów... Pozdroofka all ;)
her-soul : :