Kalendarz
pn |
wt |
sr |
cz |
pt |
so |
nd |
31 |
01 |
02
|
03
|
04
|
05
|
06 |
07 |
08 |
09 |
10 |
11 |
12 |
13 |
14 |
15 |
16 |
17 |
18 |
19 |
20 |
21 |
22 |
23 |
24 |
25 |
26 |
27 |
28 |
29 |
30 |
31 |
01 |
02 |
03 |
Archiwum sierpień 2006, strona 4
Tak myśle, że to dobre określenie ówczesnego stanu rzeczy, ale o tym zaraz. Dziś mialam udany dzień. Najpierw godzina w empiku, która oczywiście zaowocowała dwiema książkami :D Później galeria centrum, z której wyszłam z dwiema torebkami - jedna dla mnie druga dla mamusi, po równo, zeby nie było. Kocham torebki!!! Następnie kino i 'Sztuka rozstania' - temat bliski memu sercu. Na koniec telefon - dzwonił S. Miło było go usłyszeć i tu właśnie pojawia się ewolucja... Codziennie mam inne myśli, odczucia wirują w mojej duszy i żadne nie chce przodować... Dziś rano poczułam, ze mi go brakuje i ze brakuje mi nie tyle chłopaka, czyt. tulenia, całowania i całej tej damsko - męskiej otoczki, ale jego czyt. osoby. Nie zdawałam sobie sprawy z tego, że był chyba najbliższą mi osobą przez ostatni czas... I teraz kiedy jest mi źle i to w dodatku przez niego, to właśnie o ironio z nim chciałabym pogadać i się zobaczyć. To chyba coś na zasadzie przyjaźni... Chyba zawsze miałam w nim sparcie i kiedy coś sie nie udawało on był pierwszą osobą która wiedziała. Kiedy to zrozumiałam cała złość odeszła, nic nie zostało z burzy wściekłości. Nie wiem czy jutro znowu nie oszaleje ze złości, że on może właśnie teraz jest jakąś inną dziewczyną, ale wiem co teraz myśle... O nic nie mam żalu, bo przecież jak sie rozstaliśmy to mógl robić co chce, niezależnie od tego, że ja płakałm, tęskniłam i myślałam o nim tuż przed zaśnięciem i zaraz po przebudzeniu... Wiem, że nie chce wracać i nie chce mieć pretensji o to czy o tamto. Niech żyje jak chce i z kim chce. Owszem na razie wole nie znać szczegółów i nie chce wiedzieć czy kogoś ma i kim ona jest, bo to jest jeszcze zbyt głęboko we mnie. Ale wierze w to, że kiedyś mi przejdzie nawet to z dna mojej duszy - uleci gdzieś w niebo. To co było jest nasze, nikt i nic tego nie zmieni. Kiedy wracałam z tych zakupów i kina, pomyślałam, że bardzo duzo nauczył mnie S. Także to rozstanie było w pewnym sensie konstruktywne, obok wszystkich tych boleści i żalów oczywiście...:) To co najbardziej utkwiło mi w pamięci, to to co za każdym razem kiedy ja robiłam o coś wyrzuty i strzelałam fochy powarzał mi S. ' Ty jesteś inna a ja inny, dlatego moja miłość jest inna'. Może to dziwne, ze wcześniej tego nie rozumiałam, bo przecież to oczywiste, ze każdy jest inny...Ja jednak zrozumiałam to, że jego miłość jest inna, dopiero kiedy on sam mi to uświadomił. To jedno z cenniejszych zdań jakie wypowiedzial w moją stronę, dziękuje S. - na prawdę fajny z Ciebie facet, wiesz co ze mnie też jest czasem fajna dziewczyna, szkoda tylko, ze pasujemy do siebie jak cukier do soli. I wybacz, ale to ja jestem cukrem :P
Wracałam dzisiaj sama z pracy, deszcze troche kropił... Lubie taką pogodę, bo nastraja mnie tak jakoś specyficznie. Chociaż czuję sie troche nijak, taka wyzuta z energii. Przypuszczam, że po nocy ów stan odejdzie w zapomnienie. Jutro chyba będe miała ciężki dzień, ale lubie takie dni - caly dzień na zakopach :D Tylko toche się będe musiała nachodzić. Wybieram się również do kina. Nie chce pisać, ze do tej pory chodziłam na zakupy z S. i że do kina tez z nim chodziłam. Myśle, zdecydowanie za duzo myśle, ale widze też duze postępy. Nie chce wrócić, a to już jest jakiś konkret. Czuje się troche samotna, to pewnie normalne, ale i tak niezbyt przyjemne. Kiedyś lubiłam swoją samotność, może nawet specjlanie sie troche izilowałam, ale teraz, troche mnie to męczy. Teraz pora na jakieś pozytywy. Dziś w pracy usmiechnął się do mnie największy przystojniak z całej conajmniej 50 osób która tam pracuje :D Podoba mi się, tylko jest troche straszy, może mieć z jakieś 30 lat, może nawet ciut więcej, ale jest really hot :) To dobrze, że zaczynam zauważać takie rzeczy, to chyba znak, ze wracam :D Notka o wszystkim i o niczym tak jak cały ten dzień. Jeszcze tylko westchne na koniec...ehh....
Cały dzień noszę się z zamiarem napisania notki tutaj, ale zwyczajnie nie mam czasu. Nawet teraz powinnam już dawno spać bo jutro budzik znowu zadzwoni o 5:05, ale postanowiłam, że jeszcze coś tu skrobne. Tylko, że sama nie wiem co... Miało być o tym, że sie odkochałam w jedenj minucie kiedy dowiedziałam się jakim On jest draniem, że już spał z inną dziewczyną, że już z kimś kręci i że jestem bliska nienawiści a już na pewno wściekłości. Skasowałam jego numer telefonu, ostatnie zdjęcia, smsy.... Od wczoraj brzuch mi się zaciska ze złości, czy nerwów już sama nie weim, tym czasem On akurat dzisiaj musiał zadzwonić, ot tak pogadać. Nie wiedział, tylko, że rozmawiałam z jego przyjacielem i że wiem to co wiem. Tak myślałam, podejrzewałam, że juz kogoś ma, ale musiałam się upewnić, dostać wreszcie takiego kopa, ze w końcu mogłabym się otrzepać i w końcu zacząć iść do przodu. Zadzwonił... Nie wcale nie wymiękłam, juz mu nie ufam, nie wierze w jego kocham, tęsknie.... Zawiodłam się, mój świat, ehh... szkoda gadać. Jestem idealistką, juz nic na to nie poradze, może życie to jakoś zweryfikuje, ale do tego trzeba czasu. A jak to jest kiedy młoda, naiwna romantyczna zbyt ufna i niezwykle wrażliwa osoba przeżywa pierwszy w życiu zawód miłosny...? Nie polecam...
Podobno 'między czas' nie istnieje, ale to nie prawda...bo ja własnie w nim trwam. Minęło prawie trzy miesiące od kiedy nie jestesmy razem. Nie ma dnia, żebym o Nim nie pomyślała, dzwonił wczoraj. Mówi, że kocha, ze zrozumiał, że był ze mną bardzo szczęśliwy, ale dopiero wtedy kiedy mnie na prawdę stracił, to do niego dotarło...Mówił, że kocha, ale ja mu nie wierze. I tu się własnie pojawia owy 'między czas'. Nie potrafie pewnie iść do przodu, ale też nie widzę drogi odwrotu, jestem po środku, w 'między czasie' swojego życia. Tęsknie za Nim, za jego dotykiem, zapachem, za świadomością, że jest i myśli o mnie... No i oczywiscie za jego oczami, poczuciem humoru, za tym kim był i pewnie dalej jest... Załuje tylko, ze moja wiara w Miłość została mocno nadwyrężona. Ja chyba już nie powiem kocham, bo w kocham nie wierze... I po co to wszystko, pocałunki, spacery, poranki... Nic nie trwa wiecznie, wiec po co... Może i mój 'między czas' wkrótce minie... Oby, a tymczasem, chciałabym, żebyś tu teraz był S., bo tęsknie za ciepłem Twego ciała...