Kalendarz
pn |
wt |
sr |
cz |
pt |
so |
nd |
31 |
01 |
02 |
03 |
04 |
05 |
06 |
07 |
08 |
09 |
10 |
11 |
12 |
13 |
14 |
15
|
16 |
17
|
18
|
19
|
20
|
21 |
22 |
23 |
24 |
25 |
26 |
27 |
28 |
29 |
30 |
31 |
01 |
02 |
03 |
Archiwum sierpień 2006, strona 1
Byłam z Arkiem na pizzy, a później udaliśmy sie na disco :) Cały czas śmiałam sie z sytuacji - że ja chce kogoś 'wyrwac' i ide z kolesiem, ale jakś poszło. Co ja gadam, poszło zajebiście, po prostu cudownie... Cały wieczór liczyłam na obecność K., ale jego nie było i nie było...aż tu nagle patrze jest stoi !!! No to ja od razu do Arka, że ejst, że o Boże o matko kochana, nie wiem co mam robić jak jakaś nastolata przed okresem... I wychodzimy na zewnątrz i gadamy... Ja mówie do Arka, ze ja jestem zbyt nieśmiała, a on to juz w ogóle. No ale nic wrócilismy i mówie do Arka, żeby poszedł do łazienki to ja do niego podejde....i...podeszłam. Sama nie moge w to uwierzyć :) Podeszłam, zapytałam o o swojego brata, dlaczego go nie ma, podszedł do nas jeszcze inny kumpel mojego brata i mówi do mnie, ze k. to jest jego kolega a ja na to, że mój też i zarzuciłam mu ręke na ramie :) No to ten koleś mówi, ale to mój chłopak, a ja na to 'tak no to zobaczymy z kim teraz będize tańczył' buahahahahhahahaha... Parodia. K. znaou był bardzo mocno pod wpływem procentów, ale to nie zmienia faktu, że bosko mi sie z nim tańczyło, po prostu bosko. Najbardziej lubiłam kiedy stałam do niego tyłem a właściwie tańczylam a on szukał moich dłoni...i później oplatał mnie swoimi rękoma...ramionami... Czułam się wtedy taka malutka i taka jego i taka wyjątkowa, sama nie wiem dlaczego..:) Przetańczyłam z nim pół dyskoteki. Nawet jesli nic z tego nie bedize, bo w sumie sama nie wiem, czy chce sie w coś angazować, może to troche za wczesnie, w każdym razie, jeśli nic z tego nie będzie to i tak jestem z siebie dumna. Cieszę sie jak cholera, bo teraz wiem, że na prawde sie wyleczylam z S. I wcale nie robiłam mu tego na złosć, żeby ktoś miał mu co opowiadać, po prostu miałam ochotę na K. i daam się ponieść :) Dziś niebo wygląda zupełnie inaczej...
Gril był udany, albo inaczej założenie z którym poszłam zostało zrealizowane. Rozmawiałam z Pati, byłą dziewczyną przyjaciela S. dalej zwanego Tomkiem. On zerwał z nią jakiś miesiac temu...czułam potrzebe powiedzenia, 'wiem co czujesz, ale spójrz na mnie - będzie dobrze, u mnie ejst coraz lepiej...' To byla ciężka rozmowa, a dziś wystosowałam odpowiedni list wirtualny do Tomka. Sama nie wiem dlaczego chciałabym im pomóc. Może dlatego, ze ja tez czekałam na 'jakąś' pomoc kiedy mi było źle, ale pomoc nie nadeszła. Dzis w ogóle mam zły dzień, ale licze na dobre zakończenie. Moze mam pewne wyrzuty sumienia... Powinnam kupić kwiaty i znicz i pójść na cmentarz. Dokładnie dwa lata temu mój przyjaciel Jacuś odebrał sobie życie. Ja byłam wtedy we Włoszech - myślałam, że pęken z rozpaczy.... Odwiedzam go często,a dzis nie psozłam. Cholera mać. Nie wiem co ejst. Od rana czułam sie beznadziejnie. Pewnie mi to wybaczy. Dalej opierdalam gfo za każdym razem jak do niego pójde, jak mógł mi to zrobić, miesiac przed moimi 18 urodzinami... Wysłamam do niego kartke z Włoch, nie wiem dlaczego zwlekałam do ostatnich dni. 'Serdecznie pozdrawiam, jest bardzo gorąco, ale fajnie. P.S. mam zarezerwowane dwa miejsca dla Ciebie na moją osiemnastkę, dla Ciebie i dla Kasi'. Karte przeczytała mama, on niezdażył... Ta jego śmierć wywrociła mój światopogląd do góry nogami. Wcześniej bałam sie używać słowa przyjaciel, uwazalam, że przyjaźn nie istnieje. Kiedy odczułam jego brak, cholerną strate i pustke w duszy...zrozumiałam, ze to była przyjaźń... Brakuje mi Cie Jcuś, jak cholera. I myśle o Tobie często. Jak potoczyły by się nasze losy, gdyby... Tymczasem ide dziś na pizze z Arkiem, najlepszym kumplem wśród żywych. Nie ukrywam, ze licze na sptokanie z K. A tak w ogóle to mam do dupy dzień dzis.... Ide w cholere........ Bleeeeeeeeeeeeeeee...
Ide na grila jeeeeeeaaaahhhaaaaaa :) Życie piękne jest dzis jak cholera :D Dzwoniłam do S. - totalnie jestem z niego wyleczona ---> brawo Oluś tak trzymać :) Idem, ale będzie super!!! Buziaki :*
Zacznę od tego, ze pokój wyglada super ekstra amerykańsko, tylko przyznam otwarcie i szczerze, ze ten pomarań mógł być trochę cieplejszy i jaśniejszy, ale z żółtym nie wygląda tak źle, a i esy floresy też są tak jak sie niektórzy domagali :> Tylko, że już fabryczne a nie moje - kawelek tapety nic wielkiego :) Natury za dużo nie było bo pracy po pachy, ale przyznam szczerze, że mimo wszystko myślaam duzo na temat pewnej osoby... Cała 'historia' z K. zaczęła się przed moim wyjazdem do stolicy i miała tylko jedną odsłonę :) Mój brat zaprosił mnie do baru, do swoich znajomych i tam właśnie był K. Wypilismy kto co chciał i padło hasło dyskoteka :) Oczywiscie zostalo przyjęte. K. był trochę wstawiony, ja trzeźwiuteńka, ale to nic. On jest tak cholernie nieśmiały, że gdyby był trzeźwy bał by się do mnie podejść, a tak... Nie robilśmy niczego złego - tylko tańczylismy i to nawet nie wolne, ale takie pól na pól... I było po prostu bosko. Nie wiem cot en człowiek w sobie ma, że mi się tak podoba. Jest niewysoki, może równy ze mną, może ciut wyższy, wcale nie ejst super przystojny, ale za to taki sympatyczny i uroczy w tej swojej nieśmiałości. I tańczył ze mną jak facet, a nie jak ciota :P Czasami miałam nawet dreszcze. Mimo to nie przypuszczałam, że będe chciała go znów zobaczyc, a jednak. Wróciłam z Warszawy i nadarzyła się okazja. Moj brat zebrał wszystkich do gry w siatkówkę, a ja wzięłam tate i pojechaliśmy oglądać - tak rodzinnie i w ogóle. K. tam byl - tylko tym razem trzeźwy, nawet krępował się na mnie spojrzeć... Podoba mi się jak cholera :) Zobaczymy czy wybiore się na dyskoteke w sobote i czy on tam bedzie... Chciałabym...:)
Własnie wróciłam z małego meczu siatkówki - grali znajomi mojego brata, totalna amatorka. Wpadłam tylko się spakować i jeszcze dzis jade na conajmniej dwa dni na wieś do dziatków. Obiecałam im, ze pomaluję im pokój i słowa dotrzymam :) Na tym meczu był...K... A tko to ejst...hm...pojadę na wieś, to sama zastanowie się kim dla mnie ejst K. Do zobaczenia :)