Kalendarz
pn |
wt |
sr |
cz |
pt |
so |
nd |
31 |
01 |
02
|
03 |
04 |
05 |
06 |
07 |
08 |
09 |
10 |
11 |
12 |
13 |
14 |
15 |
16 |
17 |
18 |
19 |
20 |
21 |
22 |
23 |
24 |
25 |
26 |
27 |
28 |
29 |
30 |
31 |
01 |
02 |
03 |
Archiwum 02 sierpnia 2006
Podobno 'między czas' nie istnieje, ale to nie prawda...bo ja własnie w nim trwam. Minęło prawie trzy miesiące od kiedy nie jestesmy razem. Nie ma dnia, żebym o Nim nie pomyślała, dzwonił wczoraj. Mówi, że kocha, ze zrozumiał, że był ze mną bardzo szczęśliwy, ale dopiero wtedy kiedy mnie na prawdę stracił, to do niego dotarło...Mówił, że kocha, ale ja mu nie wierze. I tu się własnie pojawia owy 'między czas'. Nie potrafie pewnie iść do przodu, ale też nie widzę drogi odwrotu, jestem po środku, w 'między czasie' swojego życia. Tęsknie za Nim, za jego dotykiem, zapachem, za świadomością, że jest i myśli o mnie... No i oczywiscie za jego oczami, poczuciem humoru, za tym kim był i pewnie dalej jest... Załuje tylko, ze moja wiara w Miłość została mocno nadwyrężona. Ja chyba już nie powiem kocham, bo w kocham nie wierze... I po co to wszystko, pocałunki, spacery, poranki... Nic nie trwa wiecznie, wiec po co... Może i mój 'między czas' wkrótce minie... Oby, a tymczasem, chciałabym, żebyś tu teraz był S., bo tęsknie za ciepłem Twego ciała...