Komentarze: 9
Mysie pysie wróciłam :P Tak tak, ta sama niesforna niezdyscyplinowana, zarozumiala nadęta i już nie ta sama zauroczona :P Acha, i tu was mam :P Czy ja juz coś kiedyś wspominałam o M.? Czy może zapewniałam, że to żadne love strory...? Tak, życie bywa przewrotne, a moja dusza sie zauroczyła.... Całujemy sie od prawie dwóch tygodni i chyba od tego czasu jestesmy razem :) Przełom nastąpił w walentynki, przynajmniej u mnie... M. zaszedł po mnie do kina, bo juz dawno byliśmy umówieni do wspólnego wykpicia tego amerykańskiego pseudo - święta i przyniósł mi kwiaty - trzy róże. O Bosh....jak ja uwielbiam dostawać kwiaty. Po kinie na wódeczke do moich koleżanek a póżniej na disco. Byłam już z M. na na prawde nie jednym disco i nigdy nie tańczyło mi sie z nim tak dobrze, jak wlasnie wtedy... ASle broniłam sie jeszcze przed tym jakieś 9 całych dni. Twarda jestem co :P Wszystko działo sie pół żartem pół serio, ale chyba robi sie coraz powazniej i tak mi dobrze... M. wotam mnie sms na dzień dobry, jak sie nie spotykamy danego dnia to dzwoni pod byle pretekstem, tylko po to, żeby mnie usłyszeć... I jest taki uroczy... Owszem, troche za chudy i za wysoki, właściwie to wizualnie mój antytyp, a jednak uśmiecham sie jak o nim myśle.... I mówi do mnie 'olcia' - o matko matko jak mnie to rozczula. I przyjedzie tez tutaj, do domu w sobote i mamy iść na spacerek bo pogoda taka ładna sie zrobia ostatnimi czasy... No dobra już nie gadam w kółko o sobie tylko ide zobaczyć co u was, to narazie mysie pysie buahahhahaha :P