Komentarze: 3
Przeciez było by za dobrze gdyby mój błogi nastrój utrzymywał sie zbyt długo. Powszechnie wiadomo, że za dobrze nie może byc nigdy, bo będzie nudno, wiec dla odmiany jestem wsciekła... Uffff...wdech...wydech... Własnie podarłam sie z najlepszym kumplem na gadu, a innego zirytowałam do granic możliwości. No cóż, nie łatwo być półkobietą :P Jutro wybieram sie do Białego, wiec moze przemyśle swoje zachowanie podczas zawsze zbyt długiej jazdy... Tymczasem nie omieszkam wspomniec, ze widziałam sie dziś ze swoimi 'robaczkami' i było nawet dobrze. Zapaliłam świeczke i próbowałam zrobić nastrój. Udawało sie to z róznym skutkiem, ponieważ one maja teraz burze hormonów czy coś i niczego nie traktuja powaznie, ale spokojnie, wybaczam im to :) Jako kochana drużynowa oczywiście :) W koncu wyszło na to, że chyba jednak lubią mnie słuchać, bo jak zaczęłam mówić to wszyscy mnie słuchali, a jak tylko ktoś chciał wtrącić jakaś głupią uwage podnosił sie krzyk 'cicho' :) Ogólnie rozmawialiśmy o przyjaźni - temacie waznym i poniekąd uniwersalnym. Wybrzuszyłam sie bo jakoś nie mam z tym problemu. Dodatkowo sie troche rozczuliłam i oczy zaszkliły mi się ładnych pare razy... W koncu to cała ja...