Kalendarz
pn |
wt |
sr |
cz |
pt |
so |
nd |
31 |
01 |
02 |
03 |
04 |
05 |
06 |
07 |
08 |
09 |
10 |
11 |
12 |
13 |
14 |
15 |
16 |
17 |
18 |
19 |
20 |
21 |
22 |
23 |
24 |
25
|
26 |
27 |
28 |
29 |
30 |
31 |
01 |
02 |
03 |
Archiwum 25 sierpnia 2006
Niedługo na disco :D Tymczasem zauważyłam coś niepokojącego. Myśle o Nim... Wiem dzis może znawu spotkam K., może znowu bedize si nam super tańczyło...ale... Hm... wiem jestem dziwna i to wszystko jest dziwne. A może nie? Może to już taka prawidłowość, ze pierwsza miłość nie odchodzi ot tak... Myslałam dzisiaj o S., przyznaje sie bez bicia. Wydawało mi sie, że już totalnie mnie nie obchodzi co sie z nim dzieje. Okazuje sie, ze to może tylko marne próby zagluszenia miłości w duszy. Zepchnięcie myśli o Nim na samo dno i przyklepanie innymi sprawami typu 'jestem fajna'... Dzis troche sie wystraszyłam swoich myśli. Przyszło mi do głowy pytanie, co by było gdyby tak łatwo nie odpuścił, gdyby nie uwierzył w moje 'nigdy do ciebie nie wróce'. Jestem słaba, wciąż i nadal, choc myśle, że już troche silniejsza niż wcześniej. Boże proszę spraw żebym u kresu życia nie żałowała, że tylko byłam a nie żyłam. Ta dusza, moja dusza, jej dusza...pod fioletową maskarą i bezowym cieniem z brokatem, ta dusza pod modnymi jeansami i fajnie wyprofilowaną bluzką tak na prawdę umiera ze strachu i aż piszczy z samotności...Boże prosze, powiedz, ze dobrze robie, że nie warto walczyc o tę miłość...że bedzie inna...może lepsza...?