Archiwum sierpień 2006, strona 3


sie 10 2006 Intensywnie....albo i nie...:P
Komentarze: 14
Barry White przyspiewuje a ja próbuje pokładać ogrom myśli w mojej głowie. Wczoraj doszłam do wniosku, ze pisze takie płytkie notki, płaskie i bez wyrazu. Dzis chciałam napisać cos 'głębokiego', ale chyba za głupia na to jestem... W ogóle te całe blogi, mają na mnie jakiś dziwny wpływ, jest tu troche zbyt sennie. Wszyscy są tacy mili i wszędzie komentarze '3maj sie', 'jestem z tobą' i inne pierdoły, a ja pośród tego wszystkiego... Ja sama nie umiem być szczera tak jak bym czasami chciała. Czytam - jakas 16latka z zasmarkanem nosem nie może żyć bez facetów, krew mnie zalewa, ale zamiast napisać pare słów, tak jak powinnam to zrobić, to ograniczam sie do użycia słowa 'gówniara', ostro co? Jak cholera. A później dowiaduje sie od 13letniej siostry, ze koleżanka z klasy w ciaży. Na szczęście jeszcze mnie to bulwersuje, chociaż pewnie już coraz mniej. Ale to beznadziejny temat i w sumie to ja nie o tym chciałam. Więc zaczne od początku. Barry White przyspiewuje a ja układam mysli w mojej głowie. Ostatnio zauwazyłam spore zmiany w patrzeiu i odczuwania niektórych spraw i zjawisk. Wczoraj siedząc tuta przed tym monitorem poczułam nagłą tęsknotę za S. Byłam w szoku. Trzy miesiace to jest niewiele, a moja tęsknota uległa tak ogromnym zmianom. Początkowo tęskniłam za facetem...za jego dotykiem, pocałunkami, tuleniem i tymi wszystkimi damsko-męskimi amorami, a wczoraj... Wczoraj zatęskniłam za NIM, za jego OSOBOWOśCIą. I byłam w szoku. Nagle zdałam sobie sprawę, że przez ostatnie dwa i pół roku S. bym mi najbliższą osobą, która znała mnie jak nikt inny. To on był blisko kiedy było mi źle i kiedy szczęście ogarniało moja duszę. Zrobiło mi sie tak szkoda tego wszystkiego, zrozumiałam, ze nie chce tego tracić. Nie pasujemy do siebie, z każdym dniem jestem tego coraz bardziej pewna, ale to, ze jest mi bliski jest faktem. Nie chce tego tracić. Napisałam wczoraj krótka wiadomość tekstową i elektorniczną zarazem zwaną dalej sms-em. Oddzwonił. Uwielbiam jego poczucie humoru i ton głosu. Boże, dojrzewam. To niesamowite, że jest to dla mnie takie namacalne. Zaczynam powoli martwić się o swoją twarz - ostatnio skóra pod oczami i wokół ust jest cały czas zmarszczona... Nie moge sie powstrzymać i trwam w tym czarującym półuśmiechu z 'maslanymi' oczami w komplecie...
her-soul : :
sie 09 2006 Deszczowo...
Komentarze: 15
Zacznę od tego, że dzis przydarzyło mi się kolejne 'cześć' ze strony boskiego Damiana :) Reakcja podobna do wczoraj tylko wspierana przez gęsią skórkę dodatkowo :) Ale nie chce tego za bardzo brac do siebie bo niedługo, zbieram swoje zabawki i jade do domu. Przed samym wyjściem z pracy zacząl padać deszcz. Zanim rozłożyliśmy parasolki nie padało, ale lało. Wszędzie potoki... O matko Ty moja najukochańsza jak ja to uwielbiam. Po prostu kocham deszcz i taką pogodę. Nie dbam o przemoczone ubranie i buty - idę a oczy same mi się śmieją. Do tego muszę przyznać, że mój szary, 'surowy' kardigan i lekko wytarte jeansy idealnie pasują do parasola i deszczu - wiem bo widziałam w witrynie sklepowej i to nie jednej :P Uwielbiam ten prawie płaszczyk bo jest po prostu idealny, taki jaki zawsze chciałam mieć i juz zapomniałam jaką ostrą gotówke musiałam za niego zostawiać w sklepie :P W kazdym razie czułam się nieziemsko dobrze pośród tego całego deszczu... Aż w końcu zaczęłam się zastanawiać, skąd ten uśmiech na mojej twarzy i ta nieudawana radosć w oczach. Chyba stanęło na tym, że doszłam do wniosku, że to takie beztroskie, że deszcz wyzwala we mnie dzieciaka, dla którego liczy sie chwila - o właśnie ta sobie tutataj, teraz w tym deszczu :) Nie denerwuje sie, że jestem cała mokra, że mi zimno i moge zachorować, że pobrudziłam ubranie i, że czuję wilgotne ubranie na całym ciele - co przyznaje, że do najmilszych uczuć nie należy. Niemniej jednak mi to wszystko nie przeszkadza. Kocham deszcz :) No ale dosyć tych cukierkowych tematów. Musze kogos ostro opierdolić, bo dzis byłam zła jak sto piędziesiąt. Szkoda tylko, ze ci ludzie raczej na pewno tego nie przeczytają, ale nie dbam o to, a swoje i tak powiem. Kurwa mać, czy ktoś mi może powiedzieć o co tu kurwa chodzi? Po jakiego chuja zakładać bloga i robić sobie hasło, zeby kurwa ktoś miał później z tym problem. Jak mnie takie cholerstwo drażni, jak mnie to kurwa wkurwia... Brak mi kurwa normalnych słów. Jełopy, blogi są po to, zeby każdy je mógł przeczytać, albo inaczej, należy sie kurwa liczyc z tym że ktos to może przeczytać. Co to ma kurwa być, 'tajne przez połófne'??? Jak wam sie nie podoba to wypierdalać mi ze strony głównej i te swoje zafajdane notki, też kurwa pod kluczem trzymać dla pieprzonych wybrańców. A najlepiej wynocha do sklepu po zeszyt w kratke i tam se kurwa robić zapiski, ze swojego kurwa tajnego życia. Kurwa. A teraz papunie i buziaczki moje mysie pysie kochane muła cmokusie :* :)
her-soul : :
sie 08 2006 rogal zauroczeniowy , jak mniemam....:)
Komentarze: 15
O rety rety, chyba na prawdę wracam z zaświatów. Dziś poczułam się tak, jak nie czułam się o, już bardzo bardzo dawno. Oczywiscie nie stało sie to z powietrza... Otóż dzis cały dzień czekałam, aż przypadkowo uda mi się spotkać Damiana - the most hot boy z całej roboty, ale jakoś mi się to nie udawało, jak na złość... Ale jakaś godzine przed końcem pracy wyszłam do łazienki... Wracam - otwierają się drzwi jego gabinetu, wychodzi, serce zaczyna mi trochę szybciej bić, zbieram siły, żeby powiedzieć 'dzień dobry', już prawie otwieram usta i co...? Słyszę 'cześć', a Damian idzie w moją stronę aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa. Nie wierze, nie wierz, nie wierze!!!!! Ale oczywiscie to by było zbyt piękne, więc wymija mnie w ostatniej chwili i idzie do gabinetu, który znajduje się dokładnie za mną.... Wracam do swojej kancelarii śmiejac się sama do siebie i od tamtej pory kompletny rogal na twarzy. Czy to możliwe żebym się zauroczyła :) Caly czas myśle o Nim...no może prawie cały czas :P Jest tylko jeden mały problem, ta moja praca w ministerstwie to tylko robota na zlecenia, na okres trzech tygodni, który kończy się dokładnie w piątek...:( Wiec chyba dupa z tego wszystkiego, nawet jakeśli boski Damian też mnie troche lubi, albo inaczej też zwrócił na mnie uwagę. Ciesze się niezmiernie, bo czuję się taka wolna, nie mam wyrzutów sumienia, ze któś mi się podoba, wręcz jestem z siebie dumna. Powoli zaczynam pozwalać sobie na normalne życie lekko przeterminowanej nastolaty :D Acha i jeszcze jedno. Dziś jakas niezdara oblała mnie mrożoną herbatą w Mc`Donaldzie (czy jak tam sie pisze te cholerstwo). Podejrzewam, ze to Bozia kara mnie za to, że mam jakieś głupie ciagoty do tego typu świństw. Dobrze jendak, że tylko sporadyczne :)
her-soul : :
sie 07 2006 Ale w koło jest wesoło oooooooo....
Komentarze: 18
NIE no nie ma głupich wyluzowałam sie...jak cholera sie wyluzowałam. Wracajac z pracy zbierałam mysli i układałam je w głowie, zeby napisać tutaj cokolwiek, ale wszystko to uleciało jak zajrzałam na komentarze poprzedniej notki. I to właśnie mnie natchnęło, znaczy najpierw doprowadziło do bólu mięśni brzucha i wypieków na twarzy, a dopiero później natchnęło. Pierwsza sprawa jaką pragnę się podzielić a właściwie oznajmić to ja wcale nie jestem taka fajna jak wszyscy myslicie (specjalne pozdrowienia dla Iluzji.... :)) Jestem na prawdę bardzo mile zaskoczona, że ktoś tu w ogóle przychodzi, nie wspominajac juz o wielkich osobistościach poratalu, których nie wymienie poniważ ktoś mógłby się poczuć urażony lub pominięty, a które (te osobistości) 'blogują' tutaj na prawdę baaaaardzo długo :D Miło mi i dziękóweczka :) Acha no i oczywiscie polecam się na przyszłosć. Druga sprawa to małe wybrzuszenie z mojej strony - pierwsze powazniejsze, ale nie ostatnie, zapewniam. Otóż jestem osobą, ktora jakis czas temu bywała tu bardzo często i miała bloga, po przez ktorego poznała wielu ludzi, z niektórymi do tej pory utrzymuję kontakt. Ale ja nie o tym chciałam. Kiedyś było tutaj tak, że notki pojawiały się i znikały w mgnieniu oka, codziennie było tysiace nowych blogów, aż człowiekowi czasami cisnienie podskakiwało. Moment, bo chyba zgubiłam wontek. Chyba nie chciałam opisywać przeszłosci portalu wg her-soul... Hm...właściwie to zamierzałam napisać, ze właśnie podczas tamtego czasu było tu całe mnóstwo bardzo 'kontrowersyjnych' ludzi i komentarzy. Ludzie byli bardzo wyraziści i nie wszyscy sobie powtarzali '3maj sie', 'jestem z tobą', 'będzie dobrze' itp. Sama wielokrotnie czytałam komentarze typu 'przestań pieprzyć głupoty bo zwymiotuje'. I chyba raczej nikt nie brał tego za mocno do siebie, bynajmniej ja. Bo trzeba mieć do siebie dystans i czasami spojrzeć na siebie z boku. Ja czyli ówczesna her-soul siedze przed kompem pisze notke zalewajac się łzami i lamentując jaka to ja jestem nieszczęśliwa. Przychodzi normalny i pisze 'kurwa mać, za moment nie wytrzymam, przestań pierdolić :)' Ja to czytam i mówie kurwa mać, dosyć tego lamentowania, bo po co to. Rozumiesz Iluzja... ? Troche dystansu dziewczyno. Na koniec pragnę dodać, że troche tu nudą wieje czasami i dlatego, niejednokrotnie z premedytacją piszę rzeczy niepochlebne tudzież ostrzejsze w swoich komentarzach, bo chce was zmusić do pobudki. Poza tym nie przepadam za tym, żeby 24 godziny na dobe było cukierkowo. No i oczywiście czasami piszemy takie głupoty, ze po prostu niesposób nie nazwać ich po imieniu. Tak. Dobrze przeczytałaś Iluzjo...., piszeMY, ja też, w końcu jestem tylko lekko przeterminowaną nastolatką... Buziaki :*
her-soul : :
sie 06 2006 Przyjemnie :)
Komentarze: 16
Przyjemnie mi jest kiedy rano budzi mnie deszcz. Nie wiem dlaczego, może dlatego, ze deszcz w jakis sposób wpisuje się w krajobraz jesieni, a przecież ja tak kocham jesień. To moja ulubiona pora roku, bo właśnie jesienią najlepiej mi się myśli :) Ale wróćmy do dziś. Niedziela to przyjemny dzień, można zjeść śniadanie w piżamach. Nie trzeba zrywać się na nogi tuż po przebudzeniu, tym bardziej, że ja wręcz uwielbiam poleżeć sobie dłuższą chwilę, kiedy otworze oczy. Pogoda też jest sprzyjajaca, bo jak już wspomniałam lubię deszcz. Wtedy moim nejlepszym przyjacielem są moje czekoladowe, miękkie dresy i kubek ciepłej, słodkiej herbaty z cytryną... Do tego wszystkiego sprawy z S. układaja się coraz lepiej. Powoli chyba na prawdę odzyskuję spokój, nie zadręczam się drobnostkami i zaczynam cieszyc się z tego co mam. Lubię go, zawsze potrafi mnie rozśmieszyć, a kiedy jest mi źle, jego ramiona są idealnym lekarstwem... Doszłam do wniosku, ze nie chciałabym urywać tej znajomości, chyba za bardzo był mi bliski, żebym teraz tak po prostu pozwoliła mu odejść. Nie chce wracać, bo jeszcze nie dojrzałam, z perspektywy czasu dochodzę do wniosku, ze zdecydowanie za wczesnie zaczelismy udawać dorosłych i bawić się w małżeństwo. Może kiedyś, jak dojrzejemy to rzeczywiście będziemy chcieli do siebie wrócić... A może spotkam kogoś kto będzie mi bardziej odpowiadał. Dużo jest 'może', ale jeszcze więcej czasu przed nami. Najwazniejsze teraz jest to, ze dzis jest mi dobrze, błogo. Dzis jest mi zwyczajnie i poprostu przyjemnie. I tego się trzymajmy :)
her-soul : :