Archiwum sierpień 2006, strona 2


sie 15 2006 Wczoraj
Komentarze: 11
Wieczór był udany, nawet bardzo. Tomasz nie spóźnił się a nawet byl jakies dwie munuty przed czasem - zaskoczył mnie :P Zaproponował plener, zgodziłam się mimo tego, ze było już około 20:30....Nie było zimno, wiec poszlismy do sklepu po coś do picia i udaliśmy się do parku :) Tomek nawijał od poczatku naszego spotkania i w sumie do ostatniej chwili, czyli do około pierwszej w nocy mieliśmy o czym gadać - pełny sukces. Nigdy tak długo z nim nie rozmawiałm. Tematy były najróżniejsze, ale chyba oboje rozmawialiśmy tak lekko. Tylko nogi mnie bolały od chodzenia bo wyszliśmy z parku i sapcerowaliśmy jeszcze dłuuuuuuuuuuuugo, później odpoczynek u mnie na ławce pzed blokiem i do domciu spać. Tomek jest specyficznym człowiekiem. Na koniec pogłaskał mnie po głowie i przytulił... Zrobiło mi się bardzo miło. Cieszę się, że zdecydowaliśmy się na ten 'spacer' i że go znaowu zobaczyłam. Myśle, ze keidy bedzie słyszał S., to znaczy jak tam sie kiedyś zdzwonią to powie mu, że na prawdę fajna za mnie laska :) To nie kokietreia, ani broń Boże próżność ( :D ) tylko nasze spotkanie zakończyło się właśnie takim akcentem. A mi pozostaje tylko nadzieja, ze może jak minie trochę więcej czasu to my - ja i S. też będizemy mogli spotkać się i porozmawiać ot tak... W końcu oni są przyjaciółmi a ja obje uwielbiam :)
her-soul : :
sie 14 2006 Spokojnie
Komentarze: 12
Siedze przed kompem...zastanawiam się dzisiaj wydarzyło - obok mnie ciepła owocowa herbata, lekko przesłodzona, wokół mnie dźwięk który przenika moją duszę - 'u r free' sistars... Widziałam sie dzisiaj z Arkiem - najlepszym kumplem. Miło go było znowu zobaczyć po tych trzech tygodniach. Lubie go bo jest jedną z niewielu osób, która na prawdę słyszy co do niego mówię. Poza tym chyba jest miedzy nami jakaś telepatyczna więź, tak sama nie wierze w takie rzeczy ale nie umiem wyjaśnić pewnych spraw inaczej niżeli przez telepatię. On zawsze daje jakiś 'znak' kiedy go potrzebuję. Z racji tego, ze uczymy się w zupełnie różnych miastach nasz kontakt jest mocno ograniczony... On jednak już pare razy napisał do mnie dokładnie takiego dnia kiedy stało się coś przygnębiającego dla mnie...:) To zupełnie nieziemskie i bardzo przyjemne. Dlategoteż wpadliśmy na szalony pomysł wyjazdu nad ukochane morze. Jest tylko jeden problem. Arek ma jakieś problemy z laptopem i nie wie ile będize kosztopwała naprawa, jeśli cholernie duzo to nie będize miał kasy na wyjazd... Pozostaje mi tylko liczyc na to, ze jednak uda nam się pojechać. A później oczywiście z rodziną w gory - to juz postanowione na bank. A za godzinę idę spotkać się z przyjacielem S. Zawsze zazdrościłam im siebie, tzn., tego, ze mają siebie. Zawsze marzyłam o takiej przyjaźni jaka między nimi jest - znają si jak łyse konie i mogą zawsze na siebie liczyć. Cieszę się na myśl o tym spotkaniu, bo bardzo lubię Tomka :)Herbata sie skończyła, wiec idę przygotować się do wyjścia... Czuję wewnętrzy spokoj - sama nie wiem czy to Arek, czy Tomasz czy może kubek ulubionej herbaty owocowej...
her-soul : :
sie 13 2006 home, sweet home.
Komentarze: 11
Tak właśnie, tak. Wróciłam do domku i dobrze mi z tym, chociaż nie potrwa to zbyt długo. We wtroek wybywam do dziadków malować pokój - podejrzewam, że troche mi to zajmie. Pod koniec tygodnia natomiast planuje zaprosic do siebie Sywietke - mojego zioma ze szkoły :) Czy ja coś wspominałam o morzu...? Tatuś oznajmił, ze w ostatni tydzierń wakacji jedziemy w góry :D Nie jestem wybredna - może być i tak. Dziś wieczorem wybieram się z Karolisią na jakiś soczek... Ciesze się, bo dawno sie nie widziałysmy. Napisłama również krtótką wiadomość tekstową do S. - 'cześć piękny co porabiasz w niedziele i co w ogóle u ciebie słychać. Ja zaraz ide z Karą na soczek, pozdrawiam'. Nie uzyskałam odpowiedzi. Mam pewne wyrzuty sumienia. Nie cchaiłabym być zmorą byłej dziewczyny i trochę obawiam się, że chcąc utrzymać kontakt moge mu troche przeszkadzać w 'układaniu na nowo życia'. Może kontakt sam się zakończy...zobaczymy. Hm...ostatnio mam ochotę na fajne duże buzi... Brakuje mi faceta czasami. Kiedy go miałam nawet nie zauważyłam keidy i jak dzieją się te wszystkie pocałunki i czułości - były tak oczywiste, że az niewidoczne po pewnym czasie. Teraz zauwazam ich brak. Codziennie patrze na zakochane pary z zazdroscią. To pewnie syndrom opuszczonej kobiety... Ostatnio doszłam do wniosku, że chyba obje, to znacz ja i S. nie zdawaliśmy sobie sprawy z tego, ze to sie akurat teraz skończy. Rozstawaliśmy się juz wcześniej. Myśle, ze traktowalismy to jakio pewnego rodzaju sprawdzenie siebie, odpoczynek od siebie i swoego rodzaju wygode. Ja jestem bardzo bardzo zazdrosna, a miałam wyjechać do włoch na dwa miesiące - pewnie oboje nie chcieliśmy sie denerwować, bo ja potrafie miec krzywe fazy, wiem wiem. I nagle poczułam jak z każdym dniem oddalamy się od siebie. Niby słyszymy się dosyć często, ale tak na prawde to ja kompletnie nie wiem co u niego... Dziwne jest takie urwanie... Na szczęście jest w tym wszystkim obok mnie pewna osoba. O ironio losu ta znajomość miała swój początek tutaj - na necie jakieś pięć lat temu. Konrad to osoba, która dzwoni do mnie codziennie i lżej mi się żyje ze świadomościa, ze jest. Poztanowiłam, ze się do niego wybiore w roku szkolnym, zaprosił mnie ostatnio, zresztą nie pierwszy raz :P Taaaaa...postanowiłam, że przez ten rok zrobie wiele tzw. 'szalonych' rzeczy, życzcie mi pomyślnych wiatrów... Pozdroofka all ;)
her-soul : :
sie 12 2006 Umordowana, ale szczęśliwa
Komentarze: 5
Jak wyszłam dzis z domu około dziewiątej tak wróciłam przed dziewietnastą... Zmęczyłam się tym dreptaniem, ale jestem zadowolona. Wydałam mnustwo kasy, ale co tam. Kupiłam sobie odtwarzacz MP3 razem z odtwarzaczem CD - z minuty na minutę coraz bardziej mi się podoba :D Mało wydałam na ciuchy (boże poważniej w zatrważajacym tępie), niemniej jednak kupiłam jedna parę jeansów i taki dalikatny, beżowy szaliczek na chłodniejsze wrześniowe dni. Ale chyba najbardziej jestem zadowolona z kompletu flanelowej pościeli - polecam kazdemu bo flanela nadaję się idealnie do spania, bynajmniej ja ją uwielbiam, do tego ta dzisiejsza ma takie ladne ciepłe kolory, nie moge sie doczekać aż się w niej w końcu pożądnie wyśpie :P Taaaaak wczoraj skończyłam pracę i jeszcze dziś w nocy opuszczam uroczą stolicę i wracam na swoje rodzinne włości. A propo włości, to praktycznie nie tkęłam 'potopu'...cholera, jak zwykle nie miałam czasu. Obiecuję, jeszcze do końca wakacji zbiorę się w sobie i nadrobię tą jakże wielką stratę... Szybko upłynął mi ten czas. A dziś stało się coś zupełnie nadzwyczajnego. Spotkałam przypadkiem Marcina. Warszawa liczy tysiące osób, jeśli nie miliony, nie znam sie na tym, jest rozległa jak sto piędziesiąt, doba ma 24 godziny, a my akurat byliśmy w tym samym miejscu o tej samej porze... Niesamowite. Nawet nie było to centrum, tylko jakiś peryferyjny niemalże przystanek. Usmiałam się :) życie potrafi zaskakiwać. Mam tylko wrazenie, że zbyt szybko mi 'ucieka'. Tak czekałam na te wakacje, a zaraz zostanie po nich tylko wspomnienie. To byłu najbardziej pracowiete, a zarazem ostatnie w życiu wakacje. Póżniej będą już tylko urlopy... A może wybiorę się jeszcze nad morze... Woda mnie uspokaja, a morskie powietrze przenika przez każdy zakatek mojego ciala i tak kojąco je oczyszcza, łącznie z tym nienamaclanym...
her-soul : :
sie 11 2006 Podsumowująco, aczkolwiek całkiem przypadkowo...
Komentarze: 6
Hm...ostatni dzień w pracy doiegł końca, a jutro w nocy wracam do domu. Nie mijałam sie dzisiaj na korytarzu z Damianem...troche mi z tego powodu smutno, ale cóż, chyba i tak nie brałam tego na poważnie. To było tylko miłe, chwilowe zauroczenie, a może tylko drobna fascynacja. Nawet z nim nigdy nie rozmawiaam. Nazwijmy to platoniczna fascynacja przeterminowanej nastolatki po przejściach :D Dzisiejszy dzień upłynął mi bardzo sympatycznie. Lubie przebywać w towarzystwie gdzie rozumiem i lubie żarty innych i jak działa to w odwrotną strone - kiedy to ja jestem dobrze rozumiana. Szybko minęły mi te trzy tygodnie w stolicy. Spotkałam sie z Marcinem, osobą którą poznałam chyba jakieś cztery lata temu na portalu 'www.blog.com', czy komuś cos to przypomina. Co 'starsi' na pewno pamiętają, że ta strona początkowo nazywała sie właśnie tak i strona głowna była w kolorach biało bordowych powiedziałabym :) Ja komentowałam jego notki, a on czasami wpadał do mnie. Należal do jednych z najbardziej kontrowersyjnych tu osób. Osobiście uwazałam go za bardzo inteligentnego i trochę zbyt pewnego siebie faceta... Utrzymywaliśmy sporadyczny kontakt na gadu, poprzez pocztę elektroniczną oraz smsy. To było dość dziwne. Ja nie wiedziałam o nim prawie nic, oprócz tego, ze byłam pewna, ze nie ejst takim chamem za jakiego chce byc uwazany. On natomiast wiedział o mnie torche więcej, ale nie moge powiedzieć, ze był na bierząco. W każdym razie keidy miałam jakis problem, głównie chodziło o problemy z S. to on był praktycznie jedyną osobą do której pisałam... To niewiarygodne, ze ten człowiek nigdy nie pozostawił moejgo sms-a bez odpowiedzi, co więcej potrafił jedną tudzież kilkoma wiadomościami tekstowymi umniejszyć ( nie jestem pewna co do tego czy takie słowo istnieje w języku polskiem, ale co tam, przeciez tutaj jest moja twórczość) z rozmiaru XXXXL do XS....:) Spotkalismy się i okazało sie, że jesteśmy zupełnie różni od naszych wzajemnych wyobrażeń. On okazał się baaaaaardzo sympatycznym chłopcem, czego w zyciu bym nie przypuszczała, ja natomiast, zamiast być krągłą, zakompleksioną nastolatką, okazałam się być 'rzeczywiscie ładną' (jego cytat - pierwsze słowa skierowane do mnie w realu - ta ja też musze co jakiś czas karmić swoja próżność) pewna siebie młodą kobietą... Niemniej jednak polecam takie spotkania. To niezwykłe doswiadczenie. Rozmawiało nam sie płynnie, a to duży sukces, poniewaz jak juz wcześniej wspomniałam nasz kontakt był wysoce sporadyczny. Odbiegając nieco od tematu, muszę powiedzieć, że poczatkowo wydawało mi sie, ze sie cofam, przed S. spędzałam tu całe godziny, tu czyli w necie, a teraz kiedy sie rozstalismy znowu wróciam... Ale to nie tak. To ani fizycznie, ani mętalnie nie możliwe. Znamie czasu i bagaż doswiadczeń jest nie do zdarcia. A tak w ogóle to pozdrawiam was. Zupelnie nie rozumiem dlaczego tu przychodzicie, ale nie ukrywam, ze keidy was 'widze' usmiech sam wychodzi mi na twarz, tylko nie pochlebiajcie sobie, maślanych oczu nie ma w komplecie :P
her-soul : :