Wróciłam :) ale nie na długo :P Jutro rozpoczynam wielkomiejskie życie w Białymstoku, szkoła...imprezy, Sylwietka i tabuny gorących chłopców :D Wracajac jednak do poczatku to w górach było cudownie, wypoczęłam przez te pare dni jak cholera. Kazda najmniejsza komóreczka mojego ciała odczuwała nieziemską błogość 'wczasaowania'... Wspinaliśmy sie na szczyty różnego rodzaju :> i było, no po prostu brak mi słów, dlatego postanowiłam tam wrócić za rok. Jako przykładna drużynowa i przesympatyczna starsza koleżanka zamierzam pokazać swoim dzieciakom, znaczy sie harcerzom co to znaczy mini obozik harcerski w górach :D Ale to dopiero za raok... Tymczasem, wczoraj byłam na imprezie. Był K. Trzeźwiuteńki jak nigdy, wypił może jedne piwo. Moge chyba powiedzieć, że moje przeczucia co do niego sprawdziwły sie, chłopak jest tak nieśmiały, ze aż wkurzający... Wczoraj nawet krępował sie na mnie patrzyc w tańcu, cały czas sie wydurniał, nie wiem dlaczego, może ze strachu? :P No ale chyba nie przede mną...? Heheh... Od jutra całkiem nowe, z pewnością lepsze życie, tym bardziej, że zegar biologiczny tyka i nie tylko bilogiczny zresztą... Jutro pierwsze 'dzieste' urodziny. Bosh...jestem już taka stara... Chyba zaczynam odczuwać łamanie w krzyżu..lepiej pjde nasmarować sie amolem czy jakimś innym specyfikiem dla starszych schorowanych pruchenek :D I znikłam...
czyli ja mam 5 ;P
Dodaj komentarz