tak wiem że już sie pożegnałam i że ostatnia notka już napisana, ale musze wykazac sie małym brakiem konsekwencji... Dlaczego? Bo rozstałam sie z M. i chciałabym żeby ktoś wiedział. A ja pierdole, nie polecam. Myśle, ze to mogło być najchłodniejsze pozegnanie w moim życiu, zupełnie pozbawione uczuć, żali... I gdyby nie fakt, że tak obojętnie do tego poszedł pewnie chciałabym jeszcze...coś zrobić, cokolwiek, a tak musze dac sobie z tym spokój. Najwazniejsze to nie robić z siebie ofiary,cierpiętnicy i płaczącej zranionej oli... bo to żenujące i obrzydliwe. Hehhe, ale tez jakie ludzkie z drugiej strony. Co do bloga...hm...no pewnie że nie wytrzymam i znowu keidyś jakiegoś założe i uroczyście obiecuje, ze będe sie bardziej pilnować, żeby znowu nikt nie poderżnął mu gardła, albo jak kto woli nie podciął skrzydeł (jakbym kurwa jakimś aniołkiem była :P)
Dodaj komentarz