Najnowsze wpisy, strona 5


gru 27 2006 tak po prostu ot tak :)
Komentarze: 6

Ufff...już po :) Nie to ze sie ciesze lub nie ciesze, po prostu nareszcie znalazłam chwile, żeby tu zajrzeć. Odnotowałam juz dwie udane imprzy z towarzyszeniem upojnia alkoholowego i dobrze mi z tym. Uwielbiam tańczyć, a jak oplatają mnie silne, męskie ramiona, ręce i miękkie dłonie delikatnie głaszczą moją skórą to już w ogóle odlot :) Tak bawiłam sie na tych imprezach z pewnym kolegą, którego niby wcześniej znałam, ale tak tylko na przysłowiowe 'cześć'. To niesamowite jak inaczej można spojrzeć na kogoś przez pryzmat tańca. Całe życie wydawał mi się niewidzialny, w ogóle nie zwracałam na niego uwagi, a żeby spojrzeć na niego jak na faceta? W życiu. Los bywa przewrotny i dobrze. To bylo zjawisko porównywalne do odczuwania nadmorskiej bryzy we włosach, tudzież ciekawego i nieco rozmarzonego wzroku spod niebieskiej teńczówki, kiedy stoisz na balkonie podczas deszczu, bo przecież uwielbiasz byc posród niego nagle spostrzegając jak na twoich oczach rysuje sie tęcza - po prostu nieziemskie uczucie :) Owszem przyznaje, że moje odczucia mogą być spotęgowane brakiem bliskiej osoby przy boku i zwykłą tęsknotą ciała za pieszczotami, dotykiem, odczuwaniem czujegoś oddechu na swoim karku. Nie zmienia to jednak faktu, że to daje siłę i chęć do życia. Może nie od razu na całe życie ale na pare nowych dni na pewno. Dziś wybieram się na bro ze znajomymi i w końcu może się dowiem co będe robiła w tego sylwestra, ale jedno jest pewne grono dobrych znajomych zapewni miłe wkroczenie w nowy rok, bo chyba własnie o to chodzi.

 

Nie rozumiem zupełnie dlaczego ale mam nieodpartą ochotą napisania czegoś więcej o tych moich tańcach i o tym koledze, chociaż to tylko kolega... Tylko, że w domu zrobiło się tak tłoczno i nie moge pozbierać myśli w sensowną całość. Czuje błogość i upojenie w duszy. I znowu delikatnie mróże powieki i czuje jaki mam miękki wzrok. Uwielbiam czuc się tak jak dziś. Dziękuje, tak po prostu...

her-soul : :
gru 17 2006 Tylko czasami zielona mila wydaje sie taka...
Komentarze: 6

Obejrzałam jeden z moich ulubionych filmów. Należy on do serii tych, po których zawsze, bez względu na wielokrotność oglądania, jest sie pod wrażeniem. Jest genialny. Uwilebiam, kiedy jakaś historia ma mocną, głęboką i mądrą płęte... Jutro znowu jade na studencką tułaczkę, ale tylko na pare dni. W końcu 'coraz bliżej święta'. Dobrze mi tu w domu. Przyjechała mama i zrobiło się tak rodzinnie, błogo. W końcu nie ma to jak kobieca ręka. A ja mruże oczy, sprawiając wrazenie głębokiej zadumy, ale to tylko małe oszustwo. Wcale nad niczym wyniosłym i głębokim nie dumam w tej chwili. Ale dobrze mi na duszy, gdy zbliże się do kawałka wysokiej jakości kultury - można by rzec, że to budujące :) Poza tym myśle o Nim, o moim byłym S. I tak chciałabym już nie myśleć. Będzie dobrze, bo ktoś obiecał mi to w komentarzach, chyba należy mu wierzyć. Przecież kiedyś w końcu musi być dobrze, choćby przez 30 sekund. Tak dla zasady, żeby było co wspominać i wnukom opowiadać, co nosić w sercu i skąd czerpać siły na kolejne, nowe jutra... A na razie trzeba czekać, może przygotować sie troche, napisać wiersz, albo napić się wódki. Cokolwiek byle by zrobić choć jeden krok na przód, ku temu 'owemu' przyszłemu 'dobremu'.

Na początek pójde spać, bo miewam na prawde bardzo ładne sny. Lubie swoje łóżko i pościel, lubie opierać głowe o moją poduszke i myśleć o tych wszystkich przyjemnych rzeczach tuż przed zasnięciem. Lubie patrzeć na swoją skóre w balsku rannego światła, bo wtedy zdaje sie byc jeszcze bardziej miekka niż jest w rzeczywistości. I lubie mrużyć oczy, zupełnie tak jakbym myślała o czymś bardzo interesującym, bo mam wtedy wrażenie, że moje spojrzenie jest takie ciepłe i miłe. Pewnie ejst jeszcze wiele rzeczy, które lubie. Idę...może będe o nich śniła tej nocy....

her-soul : :
gru 16 2006 Potrzeba
Komentarze: 7

Tak, potrzebuje tu sie troche wybrzuszyć... Ostatnio miewam nie nejlepsze dni. Od czego zacząć...? Może od przyczyny jak to lekarze powinnie robić. Nie spotykam się już z S. On pewnie teraz całuje sie ze swoją nową dziewczyną, a ja pisze notke. Powiedział mi pare dni temu, że bardzo zależy mu na tym, żebyśmy byli bardzo bliskikimi przyjaciółmi. Wyśmialam go. Z mojej strony jest to jak na razie nie możliwe. Kocham go przecież. Wiem, sama jestem sobie winna, bo cały czas powtarzalam mu, że nie che z nim być, ale przyzwycziłam sie do niego na nowo, mimo wszystko. Płakałam, histeryzowałam - ale chyba takie prawa ma miłość. Minęło pare dni i już mi lepiej. Nawet zadzwoniłam do niego dzisiaj i rozmawiałam bez zadnych gorzkich zali i wyrzutów. Myśle, że dobrze sie stało. Tylko teraz bardzo potrzebuje kogoś bliskiego, kogoś kto da mi do zrozumienia, że moge sie podobać i jestem godna uwagi. Obiecuje, ze na siłe nie będe szukać, ale chce, bardzo cche kogoś poznać, z czystego egoizmu, podobno tak jest łatwiej.

 

Byłam dzisiaj u Jacka. Od dłuższego czasu wybierałam się do niego i było mi to bardzo potrzebne. Gdyby nie minusowa temperatura pewnie posiedziała bym przy nim dłużej. Nigdy nie byłam na cmentarzu o zmroku, nie licząc oczywiście dnia, w którym cmentarz przeżywa prawdziwe oblężenie.... Ale nie bałam się. Siedziałam i mówiłam, wspominałam stare czasy i to jak bardzo mi go brakuje. Płakałam, bo płacz podobno oczyszcza. Tęsknie za nim, pewnie zawsze będe. Ciesze się, że moge tam pójść i po prostu posiedzieć. Popatrzeć na te zdjęcie, które i tak mam cały czas w pamięci i gadać od rzeczy co leży mi na duszy. Odetchnęłam tam pełną piersią. Było tak spokojnie i cicho. Półmrok pełen treści i szeptów.

Nauczyłam sie z tym żyć, ale nigdy nie przestane kochać, tęsknić... Jestem już duża, skonczyłam 'dzieścia' lat... A czasami czuje sie taka malutka jak zapałka co już dogasa... Czasami glos drży mi jak dziecku, które po cichu wyjadło wszystkie cukierki z barku i boi sie do tego przyznać. Czasami moje oczy zachodzi mgła i stają sie wtedy takie puste i smutne. Czasami serce wali mi jak po ukonczeniu dystansu na 1200 metrów, ale wtedy kiedy stoje i nie robie nic. Nie wiedziałam, że myślenie i świadomość mogą tak zmęczyć serce... Wielu rzeczy jeszcze nie wiem i wielu pewnie sie nie dowiem... Tymczasem musze chyba iść i załadować akumulatory, bo jakoś chęci do życia brak....

her-soul : :
gru 03 2006 Takie tam
Komentarze: 8

To był cieżki dzień. Właściwie przyjechałam wczoraj, ale czasu nie było... A jutro znowu trzeba jechać. Wkurzyłam sie bo moja śliczna sister nie zajeła dzis żadnego miejsca w miejscowych wyborach miss, a przecież ejst nejpięknieszja. No tak ale należy mieć pretensje tylko do siebie, bo na jedno z trzech wyjść nie zalożyła swojego numerka i nie została w ogóle oceniona... Przykro mi bo musze powiedzieć, ze jesteśmy ladną rodziną :P Tak brzmi bardzo skromnie, ale to prawda. Mój starszy brat był misterem i misterem publiczności w liceum, a ja miss i miss pyubliczności w gimnazjum... Tym bardziej mi przykro ze wzgledu na nią....:( No nic następnym razem na pewno sie uda :)

 

A teraz cos bardziej smutnego. Problemy z S. Już brakuje mi sił do tego człowieka, zupełnie nie wiem jak mu pomóc. On z każdym dniem pogrąża sie coraz bardziej. Nie chodzi do szkoły, nie spłaca długów. Najbardziej boli mnie to, że okłamuje nawet mnie. Jesli ja nie ejstem wystarczającą motywacją dla niego, to chyba już nikt nie bedzie. A pamietam jak było kiedyś, wcześniej. Starał sie, wszyscy znajomi mówili, ze dla mnie tak bardzo sie zmienił, na lepsze. Wiem, w głębi serca czuje, ze jest dobrym człowiekiem, ale... nie rozumiem. Nie rozumiem dlaczego kłamie. Może tak bardzo zapętlił sie w te swoje kłamstwa, ze już nie umie inaczej. Szkoda mi go, bo zawsze w niego wierzyłam, dalej wierze, że gdyby tylko chciał, to jeszcze nic straconego, życie przed nim.

 

Mieliście kiedykolwiek wrazenie, że jestescie tacy mali, bezsilni i to własnie wtedy, kiedy bardzo wam na czymś zależało...? Ja mam takie wrazenie i nie moge sie z tym pogodzić.... Eh...

her-soul : :
lis 18 2006 Przeczekane :)
Komentarze: 6

Pieski humor mija wraz z upływem czasu... Shana Twain przygrywa lekko zadziornie z drobnych głośników przy monitorze... Wystukuje nogą rytm, wiec chyba wracam z tych pseudozaświatów osadzonych gdzieś na dnie mego umysłu... Czasami na brak chęci lub ich nadmiar w stosunku do czegoś należy po prostu przeczekać i chyba tak sie stało w moim przypadku. Zaraz pizza z Mateuszem, potem może disco chociaż nie wiem czy mam ochote. Trudne dni w miesiacu też sie konczą. Uf.... :) A jutro znowu na misterną tułaczkę studenco-uczniowską. Troche mi zal, że nie mam tam dostępu do neta, bo pisanie tutaj pozwala sie zdystansować. Może warto wrócić do alternatywnych metod i reanimować do życia dzinnik tudzież pamiętnik jak zwał tak zwał, byle by był zeszt, nie koniecznie z kolorowymi i pachnącymi kartkami, najlepiej w kratke i długopis - niebieski bo innym jakoś mi nie wychodzi. Tak wezme ze sobą ten kawałek mojej duszy przelanej na papier. To będzie obok książki kucharskiej druga rzecz, o której nie moge zapomnieć :) Pobuziam sie troche z S. Ale czy za nim tęskniłam....? Myśle, że jendak troche tak, ale chyba nie należy mi sie dziwić, bo jego wargi potrafią doprowadzić moje dłonie, ręce, szyje aż w końcu usta do istnej rozkoszy, tzw. chwili czystego szczęscia i błogości ciała :) To znikam. Pozdrawiam tubylców i obiecuje (jakby to było komuś potrzebne) że wróce już za dwa tygodnie :) Buziaki misiaki :*

her-soul : :